Najnowsze Wpisy

środa, 30 sierpnia 2017

Wydruk 3D odporny na warunki pogodowe? To może ASA...

Eksperymentuję z wydrukami 3D już od ponad 6 miesięcy. Wiele z rezultatów tej pracy znalazło swoje miejsce na mojej makiecie ogrodowej. Niektóre z nich naprawdę znacząco wpłynęły na obecny wygląd mojego miniaturowego świata.

Lampy uliczne są tu najlepszym przykładem. Po wyposażeniu ich w oświetlenie LED, stały się kluczowym elementem nocnego życia w moim małym miasteczku.


Lampy te zostały stworzone w dwóch krokach:
Wszystkie te próby oparte były na najprostszej metodzie wydruku i używały najłatwiejszego w zastosowaniu filamentu. Tym materiałem było PLA i zawsze miałem wątpliwości co do jego odporności na warunki pogodowe. Cóż, teraz chyba mogę się już trochę na ten temat wypowiedzieć...

Gdy tylko nadeszły pierwsze gorące letnie dni, moje lampy wykonane z PLA zaczęły się psuć. W szczególności okazały się one bardzo podatne na wpływ wysokiej temperatury. Pochyliły się w kierunku słońca bardzo szybko i stworzyły następujący widok...


Łatwo zauważyć, że najbardziej wygięła się lampa czarna, następnie ciemnoszara, a w końcu ta o jasnym odcieniu. Ciemniejszy materiał prawdopodobnie mocniej absorbuje ciepło i z tego powodu jest bardziej narażony na jego wpływ.

Lampy nie są jednak jedynym przykładem. Wydrukowałem też fragment czarnego chodnika i umieściłem na nim dwie figurki. Poniższe zdjęcia były zrobione w odstępie kilku tygodni. Widać wyraźnie, że chodnik wypaczył się i stał się mocno falisty, a figurka listonosza nie stoi już prosto.


Trzeba było coś na to zaradzić, gdyż stało się jasnym, że PLA nie jest odpowiednim materiałem do makiety ogrodowej. Moje poszukiwania doprowadziły mnie do innego rodzaju tworzywa sztucznego, które zostało zaprojektowane specjalnie z myślą o zastosowaniu na zewnątrz. Materiał ten nazywa się ASA.

Tak się szczęśliwie składa, że ASA jest już dostępny jako filament do drukarek 3D. Nie jest go łatwo dostać i wymaga też bardziej skomplikowanej procedury wydruku. Specyfikacja definiuje jednak jego "temperaturę zeszklenia" na poziomie około 40° wyższym niż w przypadku PLA, a to powinno wystarczyć, aby zapewnić ochronę przed słońcem. Strona Wikipedia materiału potwierdza te fakty wymieniając branżę motoryzacyjną jako jednego z beneficjentów ASA.

Jak tylko zdobyłem pierwszą porcję filamentu ASA, zdecydowałem się wydrukować od nowa czarne lampy. Te były w końcu najbardziej zdeformowane, więc idealnie nadawały się do testu. Przy okazji pobawiłem się trochę projektem 3D, ale to już zupełnie osobna historia.


Moje nowe lampy wykonane z ASA zainstalowałem pod wieczór. Na poniższym zdjęciu widać je z przodu, za nimi zaś mamy stare, już pochylone jasnoszare lampy z PLA.


Minęło ponad pięć tygodni. W tym czasie mieliśmy sporo naprawdę gorących dni. Zobaczmy, jak plastik ASA poradził sobie z letnimi warunkami atmosferycznymi...


Cóż, wydają się być nadal proste. Nie widzę tu żadnego pochylenia czy wykrzywienia. Co więcej - wydaje mi się za to, że można dostrzec postępującą deformację lamp z PLA widocznych w tle. To chyba dowód na to, że warunki testowe były odpowiednie.

Okazuje się więc, że filament odporny na warunki pogodowe jest nie tylko potrzebny, ale daje też natychmiastową i widoczną różnicę. PLA co prawda nadal może być używany, ale tylko do obiektów o solidnej strukturze. Dla przykładu: wychodek czy też łódka wydrukowane przeze mnie wiele miesięcy temu nadal wyglądają bardzo dobrze. Co innego lampy, które zbudowane są z ciężkiej główki montowanej na cienkim słupie.

Przełączam się zatem na drukowanie z ASA. Tego materiału użyję do produkcji pozostałych lamp. A jeśli chodzi o te, które już mam... no cóż... chyba trzeba będzie je wymienić :(

piątek, 25 sierpnia 2017

Playmobil 5053, Kaplica ślubna w skali G

Kiedy rozpoczynałem budowę makiety w dużej skali, od razu miałem w głowie pomysł na niewielkie wzgórze z tunelem oraz kościołem na jego szczycie. Szukałem produktu, który pozwoliłby zrealizować tę wizję już od jakiegoś czasu. Niestety wszystko, co oferują Piko, Pola G czy Vollmer okazywało się być albo zbyt duże, albo zbyt egzotyczne, albo po prostu za drogie. I wtedy właśnie, przeszukując obrazki w Google, natrafiłem na to zdjęcie:


Link prowadził do aukcji na Ebay, gdzie widoczna kaplica była oferowana w cenie ok. 100 Euro. Załączony opis wyjaśniał dokładnie, czym właściwie był ten przedmiot. A był to po prostu model-zabawka z serii Playmobil. 100 Euro za zabawkę? Trochę dużo...


Kontynuowałem więc poszukiwania, ale okazało się, że produkt nie jest już wytwarzany. Trudno było więc znaleźć sklep, który miałby go nadal w swojej ofercie. Wyjątkiem okazał się pewien sprzedawca na Amazonie, u którego można było go kupić za jedyne 20 Euro. Nie było się więc nad czym zastanawiać i od razu złożyłem zamówienie...


Niestety produkt ten jest kierowany "głównie" do dzieci. I jako taki musi oferować możliwość bawienia się nim. W tym celu Playmobil wszystkie swoje domki projektuje w taki sposób, aby jedna ich strona była otwarta. Oczywiście nie jest to coś, czego chciałby budowniczy makiety i lepiej by było, gdyby budynek miał wszystkie ściany. Jak to uzyskać najłatwiej? Trzeba kupić dwa zestawy i połączyć je ze sobą.


Ostatecznie wydałem więc około 40 Euro. Ale to wciąż mniej niż połowa ceny z Ebay...

Otwarcie pudełka potwierdziło, że rzeczywiście mamy do czynienia z zabawką. Dostajemy sporo plastikowych części o jakości zbliżonej do klocków Lego oraz mnóstwo zatrzaskowych łączników, które spoją te elementy w całość.


Mój mały pomocnik zgłosił się na ochotnika do budowy kaplicy. 8-latce zadanie to zajęło mniej niż 30 minut.


Ukończony model wygląda dokładnie jak na zdjęciu z Ebay...


...choć oczywiście jego bok posiada ogromny otwór.


Potrzebne są dodatkowe części. Ale na początek (i dla zabawy) postanowiliśmy zbudować jeszcze jedną identyczną kaplicę używając drugiego zestawu.


Następnie - łącząc je ze sobą - z łatwością zamknęliśmy dziurę w ścianie.


To spowodowało, że zostało sporo niewykorzystanych części. A może można by je jakoś spożytkować? I tak właśnie zaczęliśmy pracę nad rozszerzoną wersją modelu.

Może kościół z naprawdę wysoką wieżą?


A może kościół z dwiema wieżami?


I ostatecznie właśnie ten drugi pomysł najbardziej przypadł nam do gustu. Wydawał się być dobrym kompromisem pomiędzy ilością użytych części, ładnym wyglądem i realizmem. Tak prezentował się z każdej strony.


A więc skończone. A jak budynek sprawdza się na szczycie mojego wzgórza? Cóż, ostatecznie tam nie trafił. Uznałem, że ten model też jest za duży. Zamiast tego umieściłem go więc na płaskim terenie.


Dodałem też LEDowe oświetlenie wewnętrzne, aby uczynić model widocznym w nocy. Nie bardzo wiedziałem, jak podejść do tematu iluminacji kościoła, więc efekt końcowy nie jest zbyt realistyczny. W każdym razie - teraz nie jest chociaż zupełnie ciemny.


Jak wypada ten budynek w porównaniu z droższymi modelami? Trzeba powiedzieć wprost, że na pewno wygląda jak zabawka. I nie można go traktować na równi z produktami takimi, jak ten widoczny na zdjęciu poniżej.

Pola G 330990

Kształty elementów są tu bardzo proste. Budynkowi brakuje szczegółów, a jego tylna część jest bardzo, bardzo płytka. Całość nie jest też klejona, więc nie jest szczelna, choć oczywiście z tym można sobie łatwo poradzić.

Bardzo istotnym aspektem jest też odporność na warunki atmosferyczne, której gwarancji tu nie dostajemy. Czas pokaże, jak ten kościół będzie się starzał. Z drugiej strony mam już na makiecie jeden produkt firmy Playmobil i po roku w zmiennej pogodzie wcale nie wygląda źle.

Czy warto było wydać 40 Euro? Na razie powiem, że tak. Budynek nie wygląda tragicznie źle i ma szansę nawet zyskać, gdy trochę się zestarzeje. Rozważam też dodanie jakiś detali, aby trochę go uatrakcyjnić. Szkoda tylko, że nie pasuje na szczycie góry :(

wtorek, 1 sierpnia 2017

Piko 62208, Warsztat samochodowy w skali G

Jakiś czas temu na moim ogrodowym miniaturowym świecie otworzyłem pierwszy biznes. Była to mała restauracja produkcji Pola G i mimo że architektura tego modelu niezbyt przypadła mi do gustu, to jednak samo miasteczko na pewno na tym zyskało. Powoli kończy mi się miejsce na makiecie, ale po prostu musiałem wcisnąć tam jeszcze jedną firmę. No i oto jest...

Chciałem dodać coś, co nie przypominałoby żadnego z budynków, które już miałem. Niestety wszystkie piekarnie, księgarnie, salony fryzjerskie, itd. to po prostu domy mieszkalne z wystawami. Na szczęście znalazł się warsztat samochodowy produkcji Piko. Nie jest tani, ale na pewno jedyny w swoim rodzaju. Oficjalnie nazywa się "Bill's Body Shop", a jego numer katalogowy to 62208.


Budynek ten podobno ma amerykański styl. Być może tak jest. Niemniej mi przypomina lokalną architekturę industrialną z prostymi kształtami i ceglanymi ścianami. Cegły co prawda powinny być czerwone, no ale... nie można mieć wszystkiego.

Opakowanie jest zaskakująco małe i wcale nie ciężkie. To chyba będzie szybki montaż.


W zestawie dostajemy bardzo ładne, duże okna. Ale  poza tym, ciekawych dodatków nie ma zbyt wiele. Dołączono za to klej, jak ma to zawsze miejsce w produktach Piko.


W pudełku znajdziemy naprawdę sporo "części ceglanych". To oczywiście ściany oraz elementy je łączące.


Mamy też szary dach oraz bramę garażową. Wszystko wskazuje na to, że brama ta wkomponowana jest w jakiś mechanizm przesuwny.


Instrukcja jest przejrzysta, a części oznakowane, ale... numerki w opisach dziwnie nie zgadzają się z tymi na elementach. Nie psuje to zabawy, ani nawet nie utrudnia pracy, niemniej wciąż zaskakuje.


Dołączono dwa zestawy naklejek. I niespodzianka! Tym razem nie ma żadnych niemieckich etykiet (z wyjątkiem plakatów, ale te są opcjonalne).


Zacznijmy w końcu budowę. Krok pierwszy to ściany. I tu ciekawostka. Gałki od drzwi są czarne. Przyszły z elementami szarymi, a jednak są czarne. Wygląda na to, że zostały dodatkowo pomalowane. Fajna sprawa!


Jeden element na pewno się wyróżnia - drzwi garażowe. Bramę można opuszczać i podnosić wzdłuż plastikowych szyn. Nie sądzę, żeby ktoś miał ochotę naprawdę się tym bawić, ale jednak pozwala to na zaprojektowanie dowolnej sceny. Na pewno to doceniam.


Bardzo trudny krok. Dwanaście części trzeba połączyć ze sobą jednocześnie i uzyskać idealny prostokąt.


Jest to jednak wykonalne. Piko zaplanowało nawet małe dodatkowe elementy, które zainstalowane na punktach styku wzmacniają całą strukturę.


Dach jest płaski. Nie pokrywa też budynku zbyt dokładnie - najwyżej w 99.9%. To oznacza, że nie jest wodoszczelny i do środka może dostawać się trochę deszczówki.


Dodajmy ostatnie detale. Trzeba zwrócić uwagę, że po zainstalowaniu małego daszku nad podwójnymi drzwiami, te nie dają się już w pełni otwierać. Ciekawe, czemu tak to zaprojektowano...


Jeszcze tylko trochę naklejek i budynek jest gotowy. Wyposażyłem go też od razu w oświetlenie wewnętrzne na bazie pasków LED (stąd widoczne kabelki).


Autorskie naklejki nie są przypadkowe. Odwołują się one do prawdziwego warsztatu samochodowego w moim mieście. Tam właśnie poznałem kobietę, która później została moją żoną. Mam nadzieję, że doceni ten mały romantyczny akcent :)

Nacieszmy nasz wzrok zdjęciami...


Jak już wspomniałem, oświetlenie wewnętrzne dodałem tak szybko, jak tylko było to możliwe. Zazwyczaj używam do tego białych ciepłych diod LED, ale tutaj mamy do czynienia z warsztatem, więc uznałem, że światło zimne będzie lepiej pasować. Wyszło chyba całkiem fajne.


Z odpowiednią ekipą możemy teraz odpicować nawet wehikuł czasu!


Co myślę o tym produkcie? Wygląda ładnie i ciekawie, mimo że jego budowa jest naprawdę prosta. Zajmuje dość spory teren (51cm x 25cm), co może być zaletą lub też wadą zależnie od rozmiaru makiety. Jakość produktu nie budzi żadnych zastrzeżeń.

To co jest dla mnie oczywiste to fakt, że model jest po prostu za drogi. 150 Euro za prostokątny budynek z niewielką ilością detali i bez podstawki to naprawdę zbyt dużo. Ale tyle pewnie trzeba właśnie zapłacić, gdy chce się mieć coś, co naprawdę wyróżnia się spośród zwykłych domków. Na szczęście potrzebny jest mi tylko jeden egzemplarz :)