Najnowsze Wpisy

poniedziałek, 20 lutego 2017

Kolekcja Kolejka Elektryczna firmy Eaglemoss, Numer 1

Siedzimy z rodziną w restauracji podczas ferii zimowych i zajadamy się shoarmą. Jedzenie nie jest złe, dzieci nie są strasznie głośne, nawet żona wygląda na zadowoloną. Do pełni szczęścia brakuje mi tylko mojego hobby...

Nagle telewizor grający w tle wyświetla poniższą reklamę:


Co to było? Muszę się koniecznie dowiedzieć!

Spędzam wieczór przeglądając stronę: elektrycznakolejka.pl. I już rozumiem. Firma Eaglemoss zamierza wydać serię czasopism z dołączonymi elementami pozwalającymi na zbudowanie własnej makiety w skali 1:87. Ukaże się 100 numerów na przestrzeni dwóch lat. A zeszyt pierwszy właśnie trafił do sprzedaży.

Następnego ranka jestem oczywiście w kiosku i on też tam jest. Za 4,90 złotego mogę kupić pierwszy numer serii Kolejka Elektryczna. W zestawie dołączony jest wagon w skali H0 oraz kawałek toru. Oczywiście kupiłem natychmiast!


A ponieważ numer 1-wszy był tak tani, to zamiast 1-ego egzemplarza kupiłem aż 3. No bo przecież niezależnie od wszystkiego, ta zawartość musiała być warta 5zł!


Przyjrzyjmy się zatem mojemu zakupowi...

Tylna część opakowania prezentuje przewidywany wynik budowy makiety. Zakładam, że wszystko co widoczne na tym obrazku, będę w stanie stworzyć używając elementów dostarczonych w ramach kolekcji. Oczywiście już na pierwszy rzut oka widać, że coś tu nie gra, gdyż ilustracja pokazuje dwie lokomotywy, a ja jestem niemal pewien, że mogę dostać tylko jedną.

Sama makieta jest prosta, ale ładna i kolorowa. Jej wymiary to 105 x 174 cm.


W zestawie znajdziemy wagon pasażerki w skali H0 oraz prosty odcinek toru. Wagon wygląda bardzo nijako - zakładam, że zaprojektowano i wykonano tylko jeden typ, i służy on do sprzedaży we wszystkich krajach, gdzie kolekcja jest dostępna.


To co wiemy na pewno o dołączonym kawałku toru, to to że został wykonany w Chinach. Nie wygląda jakoś super, ale nie jest to też zupełny złom. Odcinki łączą się ze sobą dobrze, chociaż trzeba robić to uważnie, jako że szyny nie są ani 100-procentowo proste, ani płaskie.


Jeszcze mniej wiadomo o wagonie, gdyż brak na nim jakichkolwiek oznaczeń. Ma plastikowe koła i chyba możemy bezpiecznie założyć, że również pochodzi z Chin.


Sprzęgi działają dobrze i wagony można łatwo łączyć i rozdzielać. Jeżdżą też całkiem przyzwoicie, biorąc pod uwagę, że zapłaciłem za nie po 5zł.


Współpracują też z taborem innych producentów. Nie zaobserwowałem tu żadnych problemów.


Ogólnie wagon nie jest tak zły, jak mógłbym się tego spodziewać. Oczywiście nie jest to poziom modeli niemieckich i do jego wykonania użyto dużo tańszego plastiku. Niemniej pierwsze wrażenie jest raczej dobre (biorąc pod uwagę cenę!).

A tak wagonik wygląda w środku:


Przyjrzyjmy się samemu czasopismu. Niestety ta część zestawu rozczarowuje najbardziej, jako że numer 1 nie ma w zasadzie żadnej zawartości!

Głównie skupia się na pokazaniu odbiorcy, jak niesamowita będzie cała kolekcja...


...co znajdziemy w następnym numerze...


...czemu powinniśmy zdecydować się na prenumeratę...


...i czemu powinna to być prenumerata premium...


...oraz co zrobić, jeśli jednak nie zaprenumerujemy.


Prawdziwa zawartość to jedynie opis lokomotywy V40...


...oraz plakat z jej wizerunkiem.


Jest też artykuł historyczny o kolei w Polsce. Fajnie, że jest w nim zdjęcie Dworca Głównego z mojego rodzinnego Wrocławia :)


Żadnych ciekawostek modelarskich? Żadnych porad? Może jakieś proste techniki tworzenia krajobrazu? Naprawdę liczyłem (i nadal liczę) na dużo więcej!

Spróbujmy ustalić, czy zbieranie kolekcji w ogóle ma sens. Jeśli chodzi o koszt to wychodzi nam:
  • Numer 1: 4,90 zł
  • Numer 2: 14,99 zł
  • Pozostałe 98 numerów: 29,99 zł każdy
W sumie: 2958,91 zł. I jest to cena za raczej niedużą makietę, ale za to z wszystkim elementami oraz pociągiem. Oczywiście nie wszystko dostaniemy z czasopismem  - podstawę oraz niektóre narzędzia musimy zapewnić we własnym zakresie.

Czy warto? To chyba zależy...

Jeśli ktoś myśli o makiecie poważnie, to naprawdę należałoby wydać więcej i skupić się na znanych i sprawdzonych producentach. Kolekcja zaczęła się od tanich chińskim elementów i raczej w tym kierunku będzie podążać. I naprawdę zastanawia mnie tu, jakiej jakości będzie lokomotywa...

Ale jeśli nie myśli się o tym zbyt poważnie i celem jest tylko zabawa z dziećmi, a nie zaprzedawanie duszy temu hobby, to ta seria może być strzałem w dziesiątkę. Chińskie elementy dostarczone w pierwszym numerze nie są złe, i o ile jakość się nie pogorszy, to całość ma szansę stworzyć dość dobrze działającą makietę.

Ja zaprenumerowałem. Jestem naprawdę ciekaw, co z tego wyjdzie. H0 to nawet nie moja skala, więc nie podchodzę do tego bardzo poważnie. Niemniej mam nadzieję nauczyć się czegoś przy okazji i jeśli seria nie dostarczy mi tego rodzaju przeżyć, to po prostu z niej zrezygnuję...

sobota, 18 lutego 2017

Kuehn-modell 91185: Zestaw piętrowych wagonów PKP w skali N

Jedyną naprawdę popularną skalą modelarską w Polsce jest H0. Nic więc dziwnego, że producenci kolejek nie spieszą się z wydawaniem modeli PKP dla innych systemów. Istotnym wyjątkiem od tej reguły był w roku 2016 zestaw dwóch piętrowych wagonów pasażerskich w skali N. Wypuściła go mało znana firma Kuehn-modell, co oczywiście sprowokowało mnie do sprawdzenia, ile wart jest ten produkt. Ostatecznie dostałem go w prezencie, ale na Ebayu można go obecnie kupić za ok. 70 Euro.

Numer katalogowy opisywanego artykułu to 91185. Dostarczany jest w formie dwóch osobno zapakowanych (choć zlepionych taśmą) przezroczystych pudełek, które zapewniają doskonałą widoczność modelu.


Rozdzielenie elementów zestawu pokazuje, jak bardzo są do siebie podobne...


...jednak opisy na ściankach opakowania podkreślają, że tak naprawdę dostajemy dwa różne wagony.


Czas na rozpakowanie. Model jest dobrze zabezpieczony wewnątrz plastikowej formy i dodatkowo owinięty jeszcze w przezroczystą folię. Wkładka papierowa okazuje się być całkiem obiecującą instrukcją. Żadnych dodatkowych elementów (takich jak alternatywne sprzęgi) w zestawie nie znajdziemy.


Dostarczona instrukcja jest napisana całkowicie po niemiecku. Początkowo miałem ambitny plan zapoznania się z nią. Wtedy jednak zauważyłem, że opisuje ona jakieś zagadnienia związane ze sterowaniem cyfrowym i doszedłem do wniosku, że chyba nie jest dedykowana dla moich wagonów. To z kolei spowodowało, że zignorowałem rozdział poświęcony oświetleniu wewnętrznemu, czego później żałowałem.


A oto i sam model. Pierwsze wrażenie - wygląda ślicznie.


Wagony podobają mi się bardzo. Oferują sporo wytłaczanych szczegółów oraz naprawdę bardzo, bardzo ładne malowanie. Nie tylko są kolorowe, ale też jakość i wyrazistość małych barwionych elementów jest wyśmienita. Polskie etykiety ("Bydgoszcz" , "Ogrzew. naw.") są w pełni czytelne i pozbawione jakichkolwiek błędów. Chyba zacznę jednak kolekcjonować polskie pociągi!


Ustaliliśmy już, że jeśli chodzi o wygląd to modele są super, ale jak jeżdżą? Niestety tutaj pojawiły się pewne wątpliwości...

Wagony ledwo poruszały się do przodu przy popychaniu ich po torach. Coś w mechanizmie jezdnym stawiało wyraźny opór. Było to bardzo zaskakujące biorąc pod uwagę, że miałem w rękach produkt-nówkę. Zacząłem więc szukać...

...i znalazłem problem. Koła wagonów wypadały z wózków. Niby "wydawały się" dobrze pasować przez większość czasu, jednak wyraźnie przemieszczały się luźno w górę i w dół, i w ogóle nie miały tendencji do pozostawania w panewkach. W pewnym momencie dosłownie wypadły na podłogę.


Oczywiście skontaktowałem się w tej sprawie z producentem. Otrzymałem następującą odpowiedź:

Remove the bogies from the car and then the wheels from the bogie. Now you can press the bogie bearings for one axle with your fingers together and hold this for some seconds. Please adjust your force carefully and don't damage the bogie... Based on this procedure the bearings can come 0,2 ... 0,3mm more closer together and this is enough for a more stable wheel bearing. You can insert the wheels now and clip the bogie to the chassis.

Chyba liczyłem na natychmiastową wymianę, a tutaj każą mi ściskać wózki palcami. No ale jeśli ma to naprawić problem, to czemu nie spróbować? Odczepiłem więc podwozie. I niespodzianka!

Wagoniki są przystosowane do instalacji oświetlenia wewnętrznego. Ten fakt jest zapewne opisany w niemieckojęzycznej instrukcji, jednak ja zdecydowałem się z lenistwa zignorować ten dokument. No i proszę, co by mnie ominęło!


Mając nadzieję na więcej niespodzianek, otwierałem wagon dalej. Oto zdjęcie wewnętrznego wyposażenia modelu.


No dobrze, więc mechanizm przenoszenia prądu z torów do modelu może częściowo usprawiedliwiać niezbyt sprawne poruszanie się wagonu, ALE nie wyjaśnia faktu wypadania kół. Czy porada od firmy Kuehn-modell w ogóle mi pomogła?

Na początku nie. Ściśnięcie wózka palcami nie jest wystarczające, aby plastik "zapamiętał" swój nowy kształt. Po kilku minutach problem luzu powraca. Zdecydowałem się więc użyć klamerek do prania i pozostawiłem elementy pod naciskiem na kilka godzin. To rozwiązanie wydaje się być wystarczające i teraz koła trzymają się już w panewkach.

Podsumowanie


Jak więc można podsumować moją opinię na temat tego zestawu? Z pewnością jestem zachwycony wyglądem wagonów, w szczególności malowanymi detalami. Cieszy mnie też to, że producent zadbał o kwestię instalacji oświetlenia wewnętrznego. No i oczywiście jest mi niezmiernie przyjemnie posiadać w końcu jakiś znaczący model PKP w skali N.

Jestem też jednak bardzo rozczarowany problemami z eksploatacją zestawu. Jeszcze nigdy nie musiałem naprawiać nówki-sztuki w tak znaczącym stopniu. I mam uczucie, że nie powinienem być zmuszonym tego robić. Wydaje mi się, że firma Kuehn-modell naprawdę powinna pomyśleć o:
  • poprawieniu kontroli jakości
  • natychmiastowej wymianie wszelkich wadliwych egzemplarzy
Ale żeby być uczciwym, muszę też dodać, że wagony pracują prawidłowo po usunięciu problemu wypadających kółek. Oczywiście nadal nie jeżdżą super gładko, ale biorąc pod uwagę mechanizm pobierania prądu, można to zrozumieć. W końcowym teście podczepiłem modele do mojej najsłabszej lokomotywy i była ona w stanie ciągnąć je zupełnie normalnie. Tak więc być może ostatecznie powinienem być zadowolony?

środa, 8 lutego 2017

Moje pierwsze drukowane 3D lampy uliczne w skali G

Drukarkę 3D mam już od kilku tygodni i nadszedł czas, aby w końcu stworzyć coś, co okaże się przydatne na makiecie. Nie jest to trudne do zrobienia, o ile tylko ma się dobry projekt. Każdy może co prawda stworzyć swój własny model 3D, jednak zaczynanie od schematu własnego autorstwa jest raczej dość ambitne. Na szczęście jest strona Thingiverse, na której domorośli twórcy udostępniają swoje dzieła.

Szybkie wyszukiwanie po haśle "g scale" odnalazło kilkanaście projektów, którymi mógłbym być zainteresowany. Moją uwagę przykuły lampy uliczne autorstwa użytkownika SlashDev i właśnie od nich zdecydowałem się rozpocząć.


Pobrałem niezbędne pliki, a następnie dokonałem w nich pewnych modyfikacji, bazując na pierwotnym modelu:
  • zwiększyłem odrobinę wysokość lamp
  • dodałem kotwy pozwalające na instalację w wywierconym otworze
  • zaprojektowałem klosze do lamp
Wszystkie te zmiany wykonałem darmowym programem Blender.


Potem było już z górki, a samo drukowanie okazało się formalnością. Każda z lamp powstaje z dwóch połówek, które należy później ze sobą skleić. Pojedyncza część potrzebuje około 2 godzin na wydrukowanie przy wybranym wysokim poziomie jakości.


Słupy lamp są puste w środku, co pozwala na umieszczenie w nich niezbędnego okablowania.


Dioda LED rozmiaru 5mm oraz rezystor pasują w środku idealnie.


Klej na gorąco pozwala przytrzymać elementy w miejscu i czyni następny krok dużo łatwiejszym.


Pozostaje tylko skleić dwie połówki. Lampa jest (prawie) gotowa.


I działa za pierwszym podejściem. W tym miejscu zdałem sobie sprawę, że "szklany" klosz pozytywnie wpłynąłby na wygląd całości i odrobinę rozproszyłby silne światło diody.


Zaprojektowanie oprawy było bardzo proste. W końcu jest to tylko połowa kuli pustej w środku. Muszę przyznać, że uzyskany efekt bardzo mi odpowiada.


W podobny sposób można stworzyć dwuramienny wariant lampy. Drukuje się go i okablowuje niemalże identycznie.


Muszę wspomnieć o pewnych trudnościach, które się pojawiły:

Moja tania drukarka 3D nie jest idealna. Wydrukowane połówki lampy nie pasowały do siebie stuprocentowo. Nie jestem jakoś szczególnie tym zaskoczony biorąc pod uwagę, że zbudowałem to urządzenie własnoręcznie. Tak czy inaczej - błąd jest niewielki i elementy nadają się do użycia.

Materiał, z którego wykonałem lampy, nazywa się PLA. Jest łatwy w zastosowaniu, ale zapewne niezbyt odporny na warunki pogodowe. Właściwie to reklamuje się go nawet jako biodegradowalny.  Czas pokaże, jak dobrze ten rodzaj plastiku jest w stanie przetrwać na ogrodzie.

Sklejanie połówek nie było szczególnie łatwe. Filament PLA najlepiej łączyć klejem cyjanoakrylowym. Obawiałem się jednak, jego szybkiego działania, więc użyłem zwykłego kleju modelarskiego do plastiku. Zadziałał, jednak trzeba było wykazać się odrobiną cierpliwości. Mam nadzieję, że będzie trzymał...

Lubiąc dzielić się swoimi osiągnięciami, postanowiłem zamieścić w sieci projekt "udoskonalonych" przeze mnie lamp. Wszystkie niezbędne pliki można więc teraz znaleźć na moim profilu na stronie Thingiverse:
http://www.thingiverse.com/thing:2064924


Wydrukowałem całe oświetlenie potrzebne do wyposażenia moich peronów. W kolejnym kroku zamierzam wyprodukować około 40 latarni, które staną na poboczach dróg. Chciałbym zaprojektować je samodzielnie od zera bazując na lampach, które widzę na co dzień. I oczywiście, jak tylko się to stanie, nie omieszkam pochwalić się tym sukcesem na niniejszym blogu :)