Najnowsze Wpisy

sobota, 28 stycznia 2017

Tomytec B-L1: Zestaw z autobusem samobieżnym w skali N

Czasami zastanawiam się, jak to się stało, że budowanie miniaturowego świata jest w zasadzie równoznaczne z układaniem torowiska i użyciem kolejek elektrycznych. Osobiście nie miałbym bowiem nic przeciwko temu, żeby skupić się na drogach i jeżdżących autach. Rynek natomiast wymusza pociągi, a jeśli chodzi o samochody, to znam tylko dwa dostępne rozwiązania.

Pierwszym jest Car System stworzony przez firmę Faller. Wygląda naprawdę obiecująco i pozwala nawet na cyfrową kontrolę poszczególnych pojazdów. Niestety skupia się na skali H0 i jego mniejsza wersja w skali N jest bardzo uboga...

Drugim jest system autobusowy firmy Tomytec. Jest zauważalnie tańszy od Fallera i oferuje dużo więcej w skali 1:150. Producent właśnie wypuścił uaktualnioną wersję tego produktu i postanowiłem go wypróbować.

Zamówiłem zestaw startowy z mojego ulubionego azjatyckiego sklepu Plaza Japan. Dotarł do mnie po około 3-ech tygodniach. Po otwarciu paczki moim oczom ukazało się ładne, kolorowe pudełko.


W pudełku znajdziemy szereg elementów zabezpieczonych przezroczystą plastikową formą oraz instrukcję. Wszystko dotarło w nienagannym stanie, mimo że opakowanie było nie do końca zamknięte.


Zestaw zawiera kilkanaście elementów drogi. Pozwalają nam one na zbudowanie owalnej pętli o wymiarach 67cm x 44cm.


Dodatkowo otrzymujemy:
  • kabel do ładowania USB
  • zestaw do budowy przystanku
  • zapasowe opony
  • łączniki drogi
  • magnesy kontrolujące autobus


Instrukcja jest w całości po japońsku. Na szczęście nie jest to wszystko zbyt skomplikowane, a obrazki bardzo pomagają.


A oto i sam autobus. Nowa wersja systemu Tomytec składa się z dłuższego, przegubowego pojazdu. W zestawie znajdziemy 3 osobne elementy: nadwozie, nieruchome podwozie oraz podwozie samobieżne. Model jest oczywiście przeznaczony na drogi japońskie, więc drzwi ma po lewej stronie.


Sposób dostarczenia autobusu powoduje, że trzeba go najpierw rozłożyć, aby móc zamontować podstawę z silnikiem. Niestety w ten sposób tracimy wszelkie szczegóły wnętrza pojazdu.


Dolna strona podwozia zawiera magnetyczny mechanizm sterujący oraz port ładowania micro-USB. Zastosowanie tego złącza jest nowinką - starszy system używał zamiast tego małych baterii.


Nadwozie z łatwością wpasowuje się na element samobieżny, ale jest mały haczyk - standardowo nie do końca pasuje i koła środkowej osi ocierają o błotnik.


Na szczęście jeden z rysunków w instrukcji dostarcza rozwiązanie. Śrubka pod modelem pozwala na zmianę długości podwozia. Wciąż jednak uważam za dziwne, że nie pasowało od razu...


Każdy element drogi ma po spodem zamontowany cienki drucik. Drut ten sprawia, że magnetyczny mechanizm sterujący utrzymuje autobus na właściwej ścieżce. Pomysł identyczny jak u Fallera. Ciekawe, czy oba rozwiązania są ze sobą kompatybilne...


Załączone trzy magnesy instalujemy pod drogą. Powodują one, że autobus zwalnia, przyspiesza oraz zatrzymuje się na przystanku. Niestety mój japoński nie pozwolił na wyczytanie tego z instrukcji i musiałem ratować się doskonałą stroną w języku angielskim: Sumida Crossing


Budowa przystanku wymaga kleju, którego w zestawie nie znajdziemy. Element ten jest jednak tak mały, że wystarczy dosłownie 8 kropel, aby go ukończyć.


Pojazd wpasowuje się w przystanek naprawdę ładnie.


Kolejnym dodatkiem w nowej wersji systemu są przednie światła, które robią naprawdę dobre wrażenie...


...oraz światła tylne, które są bardzo słabe.


Kompletny zestaw na jednym zdjęciu. Owalna droga, przystanek oraz samobieżny autobus.


Gdy model jest naładowany, działa od razu bez żadnych dodatkowych zabiegów. Poniższy filmik pokazuje różne scenariusze, włącznie z dodatkowymi fragmentami drogi nie będącymi częścią zestawu startowego.


Autobus jeździ prawidłowo... przez większość czasu. Miewa niestety problemy i kilka razy wypadł z drogi. Nie jest więc bezproblemowo, jednak ogólnie działa to dość dobrze.

Wydaje mi się, że pewnym problemem jest przegubowe nadwozie. Z jakiegoś powodu nie przesuwa się ono na boki wystarczająco łatwo, przez co całość jest sztywna i nie jedzie optymalną ścieżką. Film pokazuje bardzo dobrze, że samo podwozie jeździ zdecydowanie lepiej niż kompletny model. Być może da się to jakoś "dograć", jednak jestem trochę zawiedziony, że nie jest idealnie od samego początku.

Czy poleciłbym ten produkt? Trudno powiedzieć... Na pewno ma potencjał i jest generalnie bardzo ładnie wykonany. Jednak niestety nie działa tak dobrze, jak oczekiwałem i mam uczucie, że będę musiał poświęcić mu trochę czasu, zanim będę z niego w pełni zadowolony.

środa, 18 stycznia 2017

Czy Aneta zastąpi Polę?

Kompletowanie miniaturowego świata wymaga wielu składników. Domy, ulice, lampy, ludzie, zwierzęta i masa, masa innych. Wszystko to można kupić, jednak nie jest to tanie rozwiązanie. Można też zrobić je samemu, o ile ma się odpowiednie zdolności. Co może zrobić komputerowiec taki jak ja, który z ledwością posługuje się młotkiem? Cóż - może użyć swoich zdolności informatycznych i stworzyć te elementy używając drukarki 3D!

Drukarki 3D stały się ostatnio dość atrakcyjne cenowo. Mowa tu oczywiście o chińskich klonach, które można nabyć już za mniej niż 1000zł. Ich recenzje są w większości pochlebne i aby zaspokoić swoją ciekawość, postanowiłem nabyć takie urządzenie.

Mój wybór padł na model Anet A6. To bardzo popularna drukarka z ogromną i bardzo aktywną społecznością użytkowników. Dostajemy ją w formie zestawu do samodzielnego montażu zapakowanego w ciężkie, choć niezbyt duże, kwadratowe pudło.


Zawartość nie zaskakuje. Mnóstwo mechanicznych oraz elektronicznych części. Użytkownik sam musi złożyć to wszystko w całość.


Mi zajęło to prawie cały dzień. Elementy sprawiają pozytywne wrażenie i pasują do siebie idealnie, ALE instrukcja jest poniżej krytyki. Sam montaż to jednak fajna zabawa i dzięki niemu możemy dowiedzieć się, jak drukarka działa "od kuchni". Nie wspominając już o uczuciu autentycznej dumy, gdy w końcu uda się ją uruchomić!


Czy to w ogóle działa? Działa i to niemal od razu! Gdy tylko uporałem się z podstawowymi problemami, mogłem od razu zacząć drukować pierwsze elementy 3D. I zaczęło się: pudełka, nożyce, gwizdek i różne inne niepotrzebne rzeczy...


Ale przecież ten nowy zakup miał mi pomóc w tworzeniu makiet. Sprawdźmy więc, jak użyć drukarki do tego właśnie celu!

Wygląda na to, że z łatwością moglibyśmy wydrukować latarnię uliczną...


...albo wychodek...


...albo łódkę do oczka wodnego...


...albo... cokolwiek, co sobie wymarzymy?

Moje pierwsze wrażenie odnośnie taniej drukarki jest takie, że nie jest to produkt idealny. Wymaga nauki, uwagi oraz konserwacji. Jakość wydruku jest natomiast z pewnością wystarczająco dobra, aby wspomóc moje aktywności w skali G. Mniejsza skala wymagałaby zdecydowanie bardziej dokładnego urządzenia, jednak jeśli chodzi o tworzenie dużych elementów - Aneta ma szansę zastąpić Polę G (przynajmniej w prostych przypadkach).

To nowe doświadczenie otwiera też dodatkowe pole do eksploracji na moim blogu. Nie zamierzam przestać pisać o komercyjnych produktach, ale zacznę dzielić się też moimi sukcesami (i porażkami), jeśli chodzi o wydruk 3D. I mam nadzieję, że ta tematyka wpisze się dobrze w gusta czytających!

poniedziałek, 9 stycznia 2017

DCC Concepts DCM-RRA6: Regulowalna bieżnia testowa

Miałem już okazję zakupić, zrecenzować oraz używać bieżni testowej dla moich modeli w skali G. Jest to bardzo przydatny produkt, szczególnie dla kogoś, kto próbuje prowadzić blog o modelach kolejowych. Moja stronka jest jednak nie tylko o skali G i potrzebowałem też podobnego rozwiązania dla mojej drugiej miłości - malutkiej skali N.

Tym razem zdecydowałem się pójść w jakąś znaną markę. Niestety im bardziej renomowany producent, tym wyższa cena. Złotym środkiem okazał się dla mnie produkt firmy DCC Concepts. Produkowana przez nich bieżnia testowa nosi oznaczenie DCM-RRA6. Sklep Hattons miał ją w swojej ofercie za około 60 funtów brytyjskich, co było akceptowalną ceną biorąc pod uwagę korzystny kurs spowodowany Brexitem.


Pierwszą rozpoznawalną cechą zestawu jest jego niezależność od skali modelarskiej. Polega to na tym, że w pudełku dostajemy szereg elementów pozwalających na zbudowanie dowolnej bieżni testowej. Obsługiwany jest nawet 3-szynowy system firmy Marklin.


A skoro już o 3-szynowym systemie mowa... W opakowaniu znajdziemy plastikowy woreczek, który wygląda, jakby dodano go w ostatniej chwili. Woreczek zawiera kawałek metalu, krótki przewód oraz trzy śrubki. Nie jestem jeszcze pewien jak tego użyć (instrukcji brak), jednak mam głębokie przeczucie że ma to coś wspólnego właśnie z systemem Marklina.


Przeznaczenie pozostałych części jest raczej jasne i pozwalają nam one na stworzenie bieżni testowych dla następujących rozstawów szyn:
  • 9 mm (N)
  • 12 mm (H0n3-1/2)
  • 16.5 mm (HO/OO)
  • 18.6 mm (EM/P4)


Zestaw zawiera elementy umożliwiające stworzenie 6-ciu kawałków bieżni i jest to maksymalna ilość, jaką możemy mieć w danej chwili. Dowolne kombinacje są jednak możliwe i nie stanowi problemu zbudowanie np. 3-ech części w skali N oraz 3-ech w skali H0.

Składanie i rozkładanie są bardzo proste. Każdy kawałek składa się z plastikowego bloku oraz dwóch podwójnych rolek przymocowanych śrubami. Wykręcenie śrubek pozwala na natychmiastowe użycie rolki z innym blokiem.


System jest łatwy w użyciu i pozwala na szybkie zmiany, ALE zauważyłem, że ma też wadę. Chodzi o to, że śrubki są metalowe, a bloki plastikowe. Takie rozwiązanie prędzej czy później musi spowodować wytarcie się gwintu i nieodwracalne uszkodzenie bloku. Już przy pierwszym wykręcaniu śrubek dostrzegłem wypadające małe okruchy tworzywa sztucznego. Tak więc zdecydowanie nie polecałbym przebudowywania fragmentów zbyt często.

Ale dopóki działa, możemy tworzyć elementy dla dowolnej skali...


Wróćmy na chwilę do tajemniczej plastikowej torebki. Rzeczywiście jej zawartość ma na celu wspomóc rozwiązanie 3-szynowe. Podejrzewam, że producent miał na myśli mniej więcej coś takiego (jednak ręki sobie uciąć nie dam, bo nie dołączono instrukcji, w której można by to sprawdzić).


Ja w każdym razie skupiam się na skali N oraz na systemie Kato Unitrack. W tym przypadku produkt firmy DCC Concepts pasuje idealnie bez żadnych dodatkowych zabiegów.


Jak się ostatecznie sprawuje ta bieżnia? Wypróbowałem ją z większością mojego taboru w skali N i zadziałała w każdym przypadku. Nie wszystkie lokomotywy są jednak w 100% kompatybilne. Każdy model z wyszukanymi detalami w okolicy kół ma szansę nie pasować idealnie. Nie jest to wielki problem, jako że bieżnia nawet w tych przypadkach działa wystarczająco dobrze, jednak byłbym ostrożny i sprawdzałbym jak wygląda wzajemne dopasowanie elementów.

Jedna z moich lokomotyw miała niewielkie problemy z pobieraniem prądu z bieżni, ALE jest to dokładnie ten model, który zawsze wymaga bardzo czystych torów. Trudno więc tu winić zestaw firmy DCC Concepts, ponieważ wszystkie inne pociągi działały bez zarzutu.

Udało mi się też odkryć coś nowego. Przygotowując filmik do tej recenzji chciałem nagrać ciekawe ujęcie z moim najdłuższym parowozem. Ku mojemu zaskoczeniu okazało się jednak, że lokomotywa ta posiada napęd tylko na dwie osie i uzyskane nagranie jest zupełnie nie tym, co chciałem otrzymać. Z drugiej strony - takie odkrycie potwierdza tylko, jak bardzo przydatna jest bieżnia testowa dla każdego, kto chciałby wiedzieć coś więcej o swojej kolekcji.

Tak czy inaczej - filmik jest gotowy. Miłego oglądania!