Najnowsze Wpisy

piątek, 22 grudnia 2017

Dodanie pasażerów do tramwaju Kato w skali N

Kiedy kupowałem mój model tramwaju Kato Portram, zamówiłem też pasujące do niego figurki pasażerów w skali N. Było to ponad dwa lata temu. Czas najwyższy chyba zająć się ich instalacją :)

Tramwaj Kato w skali N oraz figurki

Figurki, o których mowa, wchodzą w skład dwóch produktów:
  • Kato 24-205 zawierający siedzących ludzi
  • Kato 24-274 zawierający różnych pracowników pociągu

Zestawy Kato pasażerowie oraz pracownicy kolei

Instrukcja dołączona do modelu chyba dokładnie opisuje sposób jego otwarcia. Całość jest jednak oczywiście po japońsku. Mamy też jednak szczegółowe ilustracje obrazujące ten proces. Ostatecznie nie są one niezbędne, jako że procedura okazuje się być dosyć prosta.


Instrukcja wydaje się też promować użycie wykałaczek do podważenia nadwozia. Ciekawy zbieg okoliczności - ja też zawsze używam wykałaczek!

Otwarcie tramwaju Kato

Górna część tramwaju składa się z dwóch niezależnych elementów. Są one jednak połączone ze sobą i trzeba je podnosić wspólnie w jednym kroku. W przeciwnym razie delikatny łącznik ulegnie uszkodzeniu.


A tutaj niespodzianka! Dolna część tramwaju jest płaska i nie ma miejsca na nogi pasażerów. Miniaturowi ludzie nie będą tu w ogóle pasować...


Nie mam więc wyboru i usuwam nogi wszystkim figurkom, które planuję wykorzystać. Po tej operacji wyglądają naprawdę kiepsko...

Usunięcie nóg figurek w skali N

...ale gdy tylko przyklejam ich do podwozia, od razu dużo zyskują na wyglądzie. Może jednak ten pomysł nie był zły!


Kilkanaście minut później mój tramwaj jest już wypełniony szczęśliwymi pasażerami. Wyglądają zabawnie bez nóg, ale wymierzyłem to dokładnie i teraz na pewno są na dobrej wysokości.


Efekt końcowy? Całkiem niezły! Motorniczy naprawdę wzbogacił wygląd pojazdu.

Oświetlony tramwaj kato z maszynistą

Ponieważ okna w modelu są częściowo zakryte, więc pasażerowie nie rzucają się zbytnio w oczy...


...jednak różnica pomiędzy moim wzbogaconym tramwajem, a oryginalnym pustym wagonem jest oczywista.


Bardzo podoba mi się moje dzieło. Tramwaj ma teraz w sobie dużo więcej życia!

poniedziałek, 4 grudnia 2017

Moje fiasko z papierowymi modelami Metcalfe w skali N

Tworzenie modeli z tektury (bądź też kartonu) jest niewątpliwie bardzo popularne. Ludziom udaje się zbudować niesamowite rzeczy przy użyciu tych prostych materiałów. Postanowiłem więc również spróbować, ale ponieważ nie interesują mnie czołgi i statki, więc wyszukałem małe co nieco do mojej makiety w skali N.

Metcalfe to dobrze znany producent modeli kartonowych o tematyce kolejowej. Ich oferta obejmuje szeroki wachlarz konstrukcji dostępnych w różnych skalach. Produkty te nie są drogie, więc do koszyka włożyłem od razu dwie sztuki, kiedy składałem zamówienie internetowe: lokomotywownię PN113 oraz drewniany domek PN821.

Papierowe zestawy Metcalfe w skali N

Kupiłem też klej firmy UHU rekomendowany przez firmę Metcalfe oraz zestaw przeznaczonych dla niego aplikatorów. Te buteleczki posiadają ponoć "niezwykle cienkie końcówki" i ułatwiają nakładanie spoiwa na małe elementy.


Zestaw z lokomotywownią zawiera całkiem sporo części. Większość z nich to karton, ale znajdziemy w nim także okna z arkusza przezroczystego plastiku.

PN113

Instrukcja ma 8 stron i opisuje proces konstrukcji krok po kroku. Jasno widać, że podejście producenta było tu zupełnie inne niż - na przykład - w przypadku firmy Faller. Dokumentacja zawiera sporo tekstu, jednak elementy w większości nie są w ogóle oznaczone. Trochę przypomina to bardziej jakieś luźne notatki, niż oficjalny poradnik.


Zestaw drewnianej chatki jest dużo mniejszy. Składa się z zaledwie jednej strony kartonu, kawałka wyciętej laserowo tektury oraz arkusza przezroczystego plastiku.

PN821

Instrukcja również jest krótsza. Dostajemy jedynie kilka małych stron ze wskazówkami. Interesującym rozwiązaniem jest to, że fragmenty dokumentu należy wyciąć i przykleić do budowli. W ten sposób poradnik staje się częścią modelu.


Dobra, czas zabrać się do pracy. Założyłem że większy budynek będzie łatwiejszy do złożenia i zabrałem się za lokomotywownię. Pierwsze kroki wydawały się proste, pomimo że w instrukcji trochę szczegółów brakuje. W szczególności nie opisuje ona każdego pojedynczego elementu, co zmusza do używania zdrowego rozsądku oraz wyobraźni. Nie jest jednak źle, gdyż model do strasznie skomplikowanych nie należy.


Pod koniec trzeciego wieczoru budynek zaczął wyglądać ciekawie. Muszę przyznać, że jestem pod wrażenie tego, jak został zaprojektowany. Każda ściana składa się bowiem z kilku warstw, co tworzy ładny efekt głębi. Elementy są ładnie zadrukowane i zawierają sporo detali.

Aplikatory do kleju okazały się bardzo przydatne. Rzeczywiście pomagają i na pewno uczyniły moją pracę dużo łatwiejszą.


Niestety natrafiłem też na pewne dość poważne trudności. Kilka ścian wymaga bowiem zgięcia o 180 stopni i sklejenia z samą sobą. To wydaje się nie być trudne, ale okazuje się, że klej nie wiąże wystarczająco mocno, aby taką konstrukcję utrzymać.

Moje ściany się rozeszły. Skleiłem je więc z powrotem. Problem niestety się powtórzył i dokonałem ponownej naprawy używając zacisków i pozwalając modelowi wyschnąć przez noc. Wydawało się być dobrze, ale wtedy... trzy dni później... rozpadło się po raz kolejny...

Struktura kartonowa rozpada się

Muszę przyznać - jakoś mnie to już nie bawiło. I zdecydowałem się zakończyć moją przygodę z modelem papierowym. Tak, poddałem się :(

Jedyną konstrukcją, jaką ukończyłem jest niewielki budynek biurowy. Ten model nie wymagał zaginania i sklejania elementów z samymi sobą, i w tym przypadku klej trzyma świetnie. Oto efekt końcowy.

Budynek biurowy w skali N

Osobiście uważam, że domek ten wygląda bardzo dobrze biorąc pod uwagę, że jest zrobiony ze zwykłego kartonu. Nie wydaje się ani trochę płaski, zapewne dzięki wspomnianej wielowarstwowości ścian. Oferuje sporo szczegółów, które są po prostu starannie nadrukowane. Poza tym, że nie jest idealnie prostokątny, to nie wygląda ani trochę gorzej niż modele plastikowe. Co więcej - biorąc pod uwagę to, że na fasadach widać pojedyncze cegły (i to w różnych odcieniach czerwieni) można by powiedzieć, że prezentuje się nawet lepiej.

Cóż, modele papierowe nie są dla mnie. Moja pierwsza próba budowania w takiej technice okazała się kompletną klapą. Elementy z tworzywa sztucznego oraz kleje, które rozpuszczają materiał - to jest to, co lubię. Nie oznacza to jednak, że produkty firmy Metcalfe są słabe. Właściwie to jestem przekonany, że jest dokładnie odwrotnie. Opisywane zestawy są bardzo dobrze zaprojektowane i wykonane. Nie bałbym się ich polecić nikomu, kto czuje się dobrze w temacie modeli kartonowych.