Przechodząc na sterowanie cyfrowe mamy oczywiście do wyboru kilka opcji. Jeśli jednak chcemy uniknąć wyzwań i zaoszczędzić czas, wybierzemy elementy elektroniczne dedykowane dla danego typu lokomotywy. W przypadku Taurusa Piko będą to:
- Piko 36120 - dekoder DCC
- Piko 36190 - moduł dźwiękowy
Pudełko, w którym dostajemy dekoder dla Taurusa, jest dokładnie takie samo jak w przypadku wszystkich innych podobnych produktów Piko. Jedyną różnicą jest opis na naklejce w prawym dolnym rogu.
Zawartość zestawu to dokładnie to, czego byśmy oczekiwali. Dostajemy:
- płytkę PCB dekodera z okablowaniem
- zestaw śrubek mocujących
- różnego rodzaju instrukcje i schematy
Opakowanie modułu dźwiękowego również nie zaskakuje. To samo fioletowe, tekturowe pudełko z naklejką opisującą rodzaj produktu znajdującego się w jego wnętrzu.
Po otwarciu wieczka znajdziemy:
- dość dużych rozmiarów głośnik
- malutką płytkę PCB (czyli właśnie moduł dźwiękowy)
- instrukcję instalacji
- opis funkcji cyfrowych
Najpierw musimy jednak otworzyć Taurusa. Schematy dostarczone z lokomotywą opisują tę procedurę w bardzo jasny sposób. Ponadto oferują też cenną wskazówkę odnośnie wykonania tej czynności przy zastosowaniu bezpiecznej metody.
Sztuczka polega na wykorzystaniu formy styropianowej, w którą był oryginalnie zapakowany model. Lokomotywę można bowiem umieścić w nim do góry nogami. W ten sposób uzyskamy pełny dostęp do jej podwozia, jednocześnie zabezpieczając wszelkie delikatne detale znajdujące się na jej dachu.
A to nie koniec! Po odkręceniu 10-ciu istotnych śrubek, możemy podnieść podwozie i położyć je obok nadwozia, które wciąż spoczywa bezpiecznie w styropianie. Kabelki są wystarczająco długie, aby komfortowo pracować w tej pozycji. Super rozwiązanie!
W torebce ze śrubkami znalazłem też kilka małych łączników elektrycznych. Początkowo zupełnie nie rozumiałem, po co one są. Okazuje się, że należy ich użyć tylko w przypadku starszych modeli Taurusa. Do mojego Piko 37428 nie będą potrzebne.
Okablowanie wymagane do rozszerzenia cyfrowego nie jest skomplikowane, jednak złącza przy wózkach mogą okazać się wyzwaniem. Na pierwszy rzut oka nie wiadomo bowiem, który pin jest który. Zagadkę rozwiązujemy uważniej się przyglądając. Wtedy okazuje się, że producent wytłoczył w plastiku wszystkie niezbędne oznaczenia, tyle tylko że nie bardzo je widać, szczególnie przy słabym oświetleniu.
Dekoder umieszczamy w dedykowanym dla niego miejscu. Pasuje idealnie.
Gdy już poradzimy sobie z połączeniami, dostrzeżemy że kilka kabelków pozostało wolnych. Tak ma jednak być. I oczywiście może się okazać, że za jakiś czas przewody te do czegoś się przydadzą!
Czas rozpocząć testy. Niestety zaczyna się od niemiłej niespodzianki - nic nie działa. Kontroler Roco Multimaus ma wyraźne problemy z dogadaniem się z dekoderem. Jestem zmuszony przywrócić ustawienia fabryczne i zacząć od nowa. Na szczęście za drugim podejściem udaje się. Wszystko działa...
...na wspak. Pomyliłem się podłączając silniki. Teraz jeden jedzie do przodu, a drugi do tyłu. Muszę poprawić polaryzację :)
W kolejnym kroku dodajemy moduł dźwiękowy. W lokomotywie mamy mnóóóóóóóóóóóóóóstwo wolnej przestrzeni. Głośnik umieszczamy więc w wyznaczonym miejscu, a płytkę PCB... gdziekolwiek. Ważne tylko, aby solidnie ją przymocować.
Moduł nie wymaga żadnej konfiguracji. Po prostu działa. Oto pokaz dostępnych funkcji:
Konwersja do sterowania DCC to dosyć kosztowna procedura. Wielu ludzi nadal uważa, że nie warto wydawać na to pieniędzy. W mojej opinii model zyskuje naprawdę DUŻO po tym rozszerzeniu. Po raz kolejny jestem zadowolony z efektu końcowego i jestem przekonany, że dobrze wydałem pieniądze. Zachęcałbym wszystkich niezdecydowanych do ponownego przyjrzenia się tematowi i wykonania pierwszego kroku w kierunku cyfryzacji swojego taboru.