Najnowsze Wpisy

sobota, 21 maja 2016

LGB 48681-03, Wagon do przewozu zwierząt w skali G

A oto kolejny model w skali G, który przywiozłem z mojej ostatniej podróży do Stanów. Tym razem jest to wagon do przewozu żywych zwierząt w wykonaniu firmy LGB. Wychodzi na to, że mój amerykański skład staje się coraz dłuższy i dłuższy... A jeszcze nawet nie mam pasującej do niego lokomotywy...


Wagon zamówiłem ze sklepu OnlyTrains.com, gdzie znalazłem go w dziale "Specials". Wystawiony był za 50 dolarów, więc raczej tanio jak na model w dużej skali. Co ciekawe zestaw 3-ech podobnych wagonów kosztował 250 dolarów, co było zupełnie bez sensu. Ostatecznie więc wziąłem tylko ten jeden. Jego numer katalogowy to 48681-03.


Wagon dostajemy w kartonie w barwach LGB. Pudełko ma 51 cm długości i z zewnątrz sprawia wrażenie solidnego. W środku jednak czeka nas niespodzianka. Nie znajdziemy tam bowiem ani odrobiny styropianu - zamiast tego model został otoczony odpowiednio ukształtowanym kartonem. Okazuje się jednak, że jest to dobre rozwiązanie. Wagon przetrwał szczęśliwie lot w rejestrowanym bagażu, co w pełni dowodzi tego, że sposób pakowania jest wystarczający.


Zawartość opakowania:
  • żółty wagon do przewozu żywych zwierząt w skali G
  • hak do sprzęgu (jako że fabrycznie zamontowany jest tylko z jednej strony)
  • plastikowe koło hamulca
  • metalowy pałąk do montażu koła hamulca

Przyjrzyjmy się więc modelowi...


Model jest ładnie wykonany i bogaty w szczegóły. Ściany mają imitować drewnianą konstrukcję i powierzchnia plastikowych elementów dobrze to oddaje. Materiał, którego użyło LGB jest jednak odrobinę gorszej jakości, niż się spodziewałem. W rękach sprawia dobre wrażenie, jednak gdy umieścimy źródło światła za wagonem, jego ściany okazują się być trochę przezroczyste. Pierwszy raz widzę taki efekt w modelu.

Kolejną rzeczą, która mi się nie podoba są czarne śruby, które utrzymują wagon w całości. Nie jest to wielki problem, jednak trudno tego nie zauważyć. Nie wiem, czemu producent zdecydował się zostawić łączenia w takie formie. Nawet śrubki w domku dla lalek moich córek mają odpowiednio kolorowe łebki.


Wagon posiada drzwi, które można otwierać i zamykać. I bardzo mi się to podoba. Taka prosta funkcja bardzo zwiększa możliwości wykorzystania modelu przy tworzeniu różnych scen i sprawia, że pociągi stają się dużo bardziej ciekawe...


Koła są plastikowe. Nie jest to niespodzianka biorąc pod uwagę cenę. Można je oczywiście zastąpić czymś lepszym, jeśli zajdzie taka potrzeba. Ja na razie zostawiam je takimi, jakie dostałem...


Koło hamulca jest elementem, który mamy zainstalować samodzielnie. I wszystko byłoby w porządku, gdyby ten proces był albo banalnie prosty albo też udokumentowany. Tak jednak nie jest. I nadal nie jestem pewien, czy mam po prostu wcisnąć jeden element w drugi, czy też może użyć kleju...


Podwozie oferuje całkiem ładne detale. Osobno dołączane pręty oraz deski zdecydowanie pozytywnie wpływają na ogólny odbiór modelu.


Malowanie jest proste. Czerwone litery są jednak idealnie ostre i wyglądają bardzo dobrze na żółtym tle. Ogólnie wagon wygląda bardzo żywo. Miłośnicy "zużytego wyglądu" mieliby tu sporo roboty, jednak mi się podoba tak jak jest.

A teraz test końcowy...


Muuuu... Krowa jest trochę z innej skali, jednak mieści się w środku :)

Podsumowanie

Ogólnie wagon wygląda bardzo ładnie. Brakuje mu kilku szlifów (czarne śrubki) i mam pewne wątpliwości co do jakości użytego plastiku. Jednak zdecydowanie był to dobry interes. Bardzo podoba mi się żywy kolor modelu i cieszę się, że ma otwierane drzwi. Oferuje też sporo szczegółów, co ostatecznie czyni go wartościowym dodatkiem do mojej kolekcji.

niedziela, 8 maja 2016

Bachmann 93811, Brankard Great Northern w skali G

Moja niedawna wizyta w San Francisco pozwoliła mi doświadczyć likwidacji ostatniego prawdziwego sklepu modelarskiego w tym mieście. Smutny był to widok, ale towarzyszyła mu też wyprzedaż. Przy przecenie 80% miałem ochotę kupić wszystko, co jeszcze zostało na półkach. Na moje (nie)szczęście byłem ograniczony walizką, z którą podróżowałem. Skończyło się więc na jednym tylko wagonie w skali G.


Brankard, który wybrałem, był początkowo wyceniony na 129 dolarów. Po przecenie zapłaciłem więc za niego niecałe 30. Model jest produkcji firmy Bachmann i jest to pierwszy produkt tej firmy w skali G, który mam okazję posiadać. Jego numer katalogowy to 93811.


Wagon jest zapakowany w pudełko o wymiarach 64 x 20 x 14 cm. W środku znajdziemy formę styropianową okalającą produkt. Biorąc pod uwagę, że model przeżył szczęśliwie podróż lotniczą w rejestrowanym bagażu, mogę tylko pozytywnie wypowiedzieć się o sposobie zabezpieczenia wagonu.


Spójrzmy na to, co dostajemy. Właściwie są to tylko dwie rzeczy:
  • wagon typu brankard
  • sprzęgi typu LGB
Niczego więcej nie znajdziemy w zestawie. Nie jest to w sumie zbytnio zaskakujące, jako że wszelkie detale modelu zostały już zamontowane fabrycznie.


Zdjęcia oczywiście najlepiej opisują wygląd wagonu:


No cóż, jest niewątpliwie bardzo, bardzo czerwony, ale wygląda też całkiem przyzwoicie!

Wagon jest wykonany głównie z dobrej jakości plastiku. Wyjątkiem są dołączone detale: poręcze, drabiny, itp. gdzie użyto zdecydowanie bardziej miękkiego materiału. Ten fakt jest widoczny nawet na powyższych zdjęciach, które pokazują, że niektóre z tych elementów nie stoją prosto bądź są wręcz powyginane.

Malowanie jest niezbyt wyszukane. Wagon jest czerwony i ma symbole na obu bokach. Nie ma tu jednak na co narzekać - tak wygląda amerykańska kolej...

Bardzo cieszy fakt, że firma Bachmann kontynuuje używanie metalowych kół również w skali G. Koła są masywne i sprawiają solidne wrażenie. Szkoda tylko, że nie pozwalają na pobieranie prądu z szyn - byłoby to bardzo mile widziane w wagonie pasażerskim.

Model jest dostarczany z amerykańskimi sprzęgami. Na szczęście zamienniki typu LGB są również dołączone. Krótka instrukcja wyjaśnia ich montaż.


A tak wagon wygląda po wymianie sprzęgów:


Niestety po tej operacji model już nie mieści się w pudełku. Pozostało mi tylko użyć noża i nieco rozszerzyć możliwości opakowania.


Podsumowanie

Zasadniczo jestem zadowolony z mojego wyboru. Są co prawda rzeczy, na które można by ponarzekać (nierówne detale), ale ogólnie wagon wygląda ładnie i solidnie. Oczywiście moja ocena wynika tu z faktu, że zapłaciłem za niego tylko 30 dolarów. Gdybym zapłacił pełną cenę, to te niedoskonałości z pewnością doskwierałyby mi dużo bardziej. I jest to chyba kolejny powód, żeby zawsze szukać/czekać na dobrą okazję przy robieniu zakupów.

niedziela, 1 maja 2016

Prace w ogrodzie, część 9: Więcej kamieni, więcej kamieni!

Niewiele ostatnio nowych informacji na moim blogu, jednak byłem w tym czasie naprawdę zajęty pracami nad makietą ogrodową. Wiosna w końcu do nas zawitała i mogłem kontynuować zadania porzucone ostatniej jesieni. Przypomnijmy więc, jak wyglądała wtedy sytuacja...

To jest ostatnie zdjęcie z roku 2015. Drewniana rama mojej podniesionej makiety jest gotowa, jednak w środku hula tylko wiatr. Oczywiście następnym krokiem miało być wypełnienie jej kamieniami...


No więc teraz mamy rok 2016 i kamienie się pojawiły. 15 kwietnia dostarczono mi 10 ton tego materiału. Taki otok widok zaserwowałem moim sąsiadom po rozładunku z wywrotki:


Następne zdjęcie jest z 1-ego maja. Przetransportowanie kamieni do ogrodu i wrzucenie ich do ramy przy użyciu taczki zajęło mi dokładnie dwa tygodnie. Zdecydowanie widać postęp, jednak jasnym jest też, że potrzebna będzie kolejna dostawa albo dwie.


Pamiętałem też o montażu instalacji elektrycznej przed wypełnieniem mojej podniesionej makiety. Umieściłem w niej rurę, przez którą poprowadziłem trzy niezależnie kable. Jeden do zasilenia torów, jeden do oświetlenia i jeden... na zapas. Takie rozwiązanie - przynajmniej teoretycznie - pozwoli w przyszłości poprowadzić jeszcze więcej kabli.


Rura zaczyna się przy samej ścianie domu i idzie pod tarasem zbudowanym z kostki brukowej. Mojej żonie takie rozwiązanie powinno przypaść do gustu, jako że żadnych przewodów nigdzie nie będzie widać. Wygląda to naprawdę dobrze!


Następny krok: kolejne 12-15 ton kamieni. I kolejne 2-3 tygodnie na ich przetransportowanie taczką. Naprawdę mam nadzieję, że w następnej aktualizacji bloga będę w stanie pokazać gotową podstawę makiety :)